środa, 28 listopada 2012

Aplikacja, niepewność...

    Chyba napiszę lekko przygnębiającą notkę... Kto nie chce niech nie czyta.

    Więc byłam dzisiaj u lekarza. Wszystko w porządku. Pani wypełniła mi aplikacje i podpisała, ale ja jestem tak ogarnięta, że zapomniałam że potrzebuje co najmniej 3 kopii aplikacji więc również 3 kopii od lekarza, 3 podpisów itp. Więc jutro znów muszę pojechać do przychodni i poprosić o podpisy... :< nie wiem jak ja to zrobię. Chyba zabawię się jutro w ninja! Rano idę do szkoły, siedzę tam do 15:30 w domu będę o 16... o 18:00 mam kolejne spotkanie Rotary. Droga ode mnie z domu do Warszawy zajmuje 50 minut. Spoko muszę wyjść o 16:55... Po drodze zjeść obiad, pójść do lekarza, przebrać się i dojść na stacje. Maddie-ninja!
    Wracając do opisywania mojego tragicznego dnia. Po powrocie z przychodni nie poszłam już do szkoły. Miałam lekcje do 12:30 więc jak bym poszła na ostatnią lekcje to tak nie ciekawie... Zostałam w domu i wypełniałam aplikacje. 




Tak oto właśnie mój kotek mi pomagał :>

    Później hmmm... <myśli> później poszłam na korki z matmy... Jak wróciłam zaczęło się. Dostałam opier*ol po kolei od babci, mamy, taty. Wszystko dotyczyło jednego. "Co ty robisz?" ... "Właśnie nic nie robisz....!" ... itd. Generalnie chodziło o to że moja mam jednak stwierdziła że nie powinnam jechać na wymianę... Powinnam zostać w Polsce napisać polską maturę. Uznała że wyjazd to dla mnie ucieczka od rzeczywistości. Może i tak trochę jest. Ale ja na prawdę chcę poznać inną kulturę, zobaczyć jak się żyje w innym kraju, poznać zwyczaje innych ludzi. Ale moja mama tego nie rozumie... Znaczy może rozumie (tak mamo jak będziesz to czytała za jakiś czas jak ci podam adres tego bloga i uda mi się wyjechać, to wiedz, że Cię kocham i uważam że rozumiesz że wyjazd to nie jest dla mnie ucieczka od rzeczywistości ;* )  i generalnie już mi się odechciało gdziekolwiek jechać...
    Kolejna nie fajna wiadomość... Właściwie to powinna być ona jako pierwsza, ale trudno, nie chce mi się zmieniać ;o Nie wiem czy pojadę do stanów... Pan z Rotary powiedział że nie ma już miejsc... Jest dopiero 28/11 i już nie ma miejsc (?!) Coś mi tu nie gra, ale spoko... Jurto może się czegoś więcej dowiem. Jeżeli wy też macie mieliście taką sytuację to proszę napiszcie w komentarzach... Szczerze mówiąc nie wiem czy to normalne... (Jen. nie mówię o tobie :P)
    Ale ogólnie to jutro mam składać aplikację a ja mam nie napisany lisy do host rodziny..... <OK> i jutro klasówkę z niemieckiego. Nie zdziwię się jak będę pisać ten list w pociągu... A jeszcze nie dawno byłam na etapie <spokojnie, przecież masz tyle czasu!> a tu już święta za pasem!

OK! Ja już kończę te moje żale. Przepraszam, ale musiałam jakoś rozładować emocje. Mogłam to zrobić na klawiszach klawiatury, haha! ;) I gratuluję tym którzy dotrwali do końca!

Do napisania! ~M.


13 komentarzy:

  1. Co mnie najbardziej urzekło w tej notce?
    Zdjęcie na końcu z naszego spotkania!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta notka miała być przygnębiająca? Poczekaj na moją z za kilka dni :D Btw super kiciuś :D
    Powodzenia z listem :P

    OdpowiedzUsuń
  3. @Asia może wyszła jakaś wesoła ;0 haha ale serio byłam (jestem zła...)
    @Jenissa a tak się plułaś po co robię zdjęcia :*

    OdpowiedzUsuń
  4. co się stało o blogiem Jenissy?!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystko bedzie dobrze, tez próbuje wyjechać z Rotarym. Zapraszam na mojego początkującego bloga http://someone-somewhere-nowhere.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. :) I hope so! ooo @xoxoxola z jakiego klubu? :D

    OdpowiedzUsuń
  7. ja też :D fajnie :) złożyłaś już aplikację?

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeszcze nie. Muszę tylko odebrać świadectwo i odwiedzić jakieś miejsce gdzie zrobią mi z tego PDF,a Ty?

    OdpowiedzUsuń
  9. hmm miejsce gdzie zrobią mi PDF dobre zadanie :P mi jeszcze został lekarz, dentysta, nieszczęsny list, i to wszystko ogarnąć w PDF'a a no i jeszcze zdjęcie legitymacyjne, odpowiedniej wielkości, uśmiechnięte itp... matko tyle rzeczy tak mało czasu : <... miejmy nadzieje że będzie warto... A masz pewność że jedziesz czy to jest takie trochę gdybanie?

    OdpowiedzUsuń
  10. Uuu. Ja musiałam dwa razy odwiedzić lekarza i to wszystko, bo najpierw wypełnił mi to odręcznie. A pózniej Pani z Rotaty powiedziała mi, że wszystko musi być na komputerze oprócz podpisu

    OdpowiedzUsuń
  11. właśnie ja tak samo ;) muszę iść drugi raz.

    OdpowiedzUsuń